Palcem po mapie


Nie wiem jak teraz wygląda nauka geografii w szkole, ale mam nadzieję, że już nie uczą wielkości zbiorów prosa i sorgo w Republice Konga. Oj, długo się nie lubiłam z tym przedmiotem za te wszystkie absurdalne statystyki eksportu i importu dóbr kopalnych z Chin czy wysokość płodów rolnych byłych republik radzieckich, wykuwane na blachę przed każdą klasówką. Jakoś nie zostałam dzięki nim liderem w handlu miedzią na rynkach azjatyckich, ani potentatem od hodowli kóz na kazachstańskich stepach ;)

Na lekcjach brakowało mi za to ciekawych informacji o tej fascynującej przecież różnorodności regionów i krajów,  jakie odkrywałam chociażby dzięki przygodom Tomka Alfreda Szklarskiego. Ręka do góry kto czytał! W buroniebieskim zeszycie w linie robiłam sobie wtedy własne wypisy z tej serii, doklejając znajdywane w gazetach rysunki roślin lub zwierząt. Ech, co ja bym wtedy dała za książki Lorousse’a lub kanał National Geographic. A tak to wertowałam tylko wtedy w te i z powrotem szare encyklopedie PWN, co to je wtedy każdy miał w domu, próbując się na szybko dowiedzieć czy okapi to posiłek czy jednak żyrafa (sic!).

Teraz dzieciaki mają łatwiej. Klik i wujek Google odpowie na wszystkie pytanie. Sęk w tym, że ta wiedza równie szybko wlatuje, co wylatuje. Lepiej wiec czegoś się o tym naszym wspaniałym świecie tak nauczyć, żeby zostało na ciut dłużej i było później przydatne, choćby przy zwiedzaniu ościennych państw. Wielkość płodów rolnych stepów kazachstańskich nie będzie jednak zbytnio przydatna (o ile nie zgubisz się głodny wśród pustkowi i nie będziesz żywił się nadzieją, że jednak te kozy gdzieś tu są). Wszystkiego innego nauczysz się zaś wodząc palcem po mapie!

Zapraszam na subiektywny przewodnik po pomocach naukowych w jakie zaopatrzyłam mojego sześciolatka. W takim wydaniu geografia nie może być nudna.

pokój chłopca

krzesełko dla dzieci Ikea

*****************************************

MAPY

Autorzy Aleksandra i Daniel Mizielińscy. Wydawnictwo Dwie Siostry.

Tej pozycji chyba nie muszę przedstawiać. Podbiła serca polskich dzieci i rodziców już dawno temu. Nam towarzyszy już od trzech lat i nie skłamałabym mówiąc, że to dzięki niej Jasiu rozbudził w sobie ciekawość świata. Wciągające, proste ilustracje pokazujące jak wygląda życie u sąsiadów za granicą lub na drugiej półkuli Ziemi. Obszerne (jak na sześciolatka) kompendium wiedzy na temat 42 państw. Teraz w sprzedaży jest już wersja żółta, rozszerzona. Troszkę żałuję, że tej naszej niebieskiej bardziej nie zniszczyliśmy, co by się pokusić o zakup nowszej ;)

Mizielińskich kochamy też za serię Mamoko, D.O.M.E.K, Pora na potwora. Mamy tu taki ich domowy fanklub! Ale to już inna bajka ;)




Mapy do szkoły


Pomoce szkolne


*****************************************

Mapownik, czyli praktyczny kurs mazania po mapie

Tekst i ilustracje: Aleksandra i Daniel Mizielińscy. Wydawnictwo Dwie Siostry.

To taki „zeszyt ćwiczeń” , ale niezależny od wcześniejszych Map. Mamy tu 36 stron zadań luźno powiązanych z geografią i kulturą różnych państw. Wymyślamy więc flagi, rysujemy walki robotów, przygotowujemy się na wyprawę na Mount Everest. Jaś się trochę wciągnął, ale mam wrażenie że jest jeszcze na nią trochę za młody. Potraktował Mapownik bardziej jak brudnopis, a nie zbiór zadań do poszerzania wiedzy. Zdecydowanie wymaga wsparcia dorosłej osoby do wykonywani niektórych poleceń. Jak dla nas pozycja na długie, zimowe wieczory dla starszych lub cierpliwszych dzieci ;)


mapy geografia ćwieczenia

Dwie siostry

Zabawy z geografią

pokój dla chłopca

*****************************************

Podróż dookoła świata  Północ-południe, wschód-zachód

Ilustracje: Nikola Kucharska. Wydawnictwo: Nasza Księgarnia.

Fantastyczna rozkładana mapa zabierająca nas w podróż po świecie narysowanym z przymrużeniem oka. Dwie długaśne „strony” przenoszą nas na dwie odrębne wyprawy pełne przygód i zagadek. Pierwsza mapa, z północy na południe, ilustruje eskapadę wytrawnych obieżyświatów. Znajdziemy na niej mnóstwo smaczków geograficznych, biologicznych i historycznych. Poznamy faunę i florę różnych regionów ziemi narysowaną w przezabawny sposób. W drugą mapę, z zachodu na wschód, wpleciono perypetie turystów zwiedzających zabytki historyczne i inne atrakcje turystyczne wokół osi Ziemi. Wszystko to doprawione niezliczona ilością zadań na spostrzegawczość.
Jaś na długie godziny przepada w przezabawnym świecie wykreowanym przez Nikolę Kucharską. Nie umie jeszcze czytać tak „pisanych” liter, ale wystarczającą frajdę ma śledząc przezabawne rysunki. Przemawia do niego jej komiksowa stylistyka i ogromna ilość szczegółów. Już wcześniej się (i panią i stylistyką) zaraził czytając Legendy polskie i Mitologię Grecką.

Jak dla nas high five!








*****************************************

Mapy do kolorowania.  Z kredkami dookoła świata.

Wydawnictwo: Olesiejuk.

Ta wersja mapowego rysownika bardziej przypadła do gustu mojemu starszemu amatorowi ekspresowych rysowanek. W kolorowance tej mamy wydrukowane mapy regionów, częściowo już zabarwione, co daje efekt czytania prawdziwej książki. Na mapach wyrysowane są obrazki zabytków, zwierząt, roślin i postaci do samodzielnego kolorowania. Wizualnie przypomina trochę Mapy Mizielińskich, ale w bardzo, bardzo uproszczonej informacyjnie wersji. Książka dobra jest jednak dla początkujących, małych geografów, łączy bowiem zdobywanie wiedzy ze swobodnym bazgraniem i malowaniem.

Duży plus za wielki format i niską cenę.



*****************************************

Producent: Clementoni.

Na początku byłam sceptycznie nastawiona do pomysłu. Nie, że plastik, bo nie jestem z gatunku tych radykalnych wojujących drewnofilów. Ale jak zaczną sprzedawać komputery z kory dębu, to się może takich nachalnych tworzyw sztucznych z domu pozbędę ;)  Na razie wszystko z umiarem. Byle nie rzucającym się w oczy. A ten globus jest jednak dość spory! Z drugiej strony jaki ma być globus?  Raczej nie kieszonkowy ;)  Te duże gabaryty rekompensowane są przez naprawdę ciekawe funkcje. Globus ma czujnik optyczny w kształcie pióra. Czujnikiem tym najeżdżając na wybrane państwo możemy dowiedzieć się o jego stolicy, walucie, powierzchni, lokalnych ciekawostkach, a nawet odsłuchać hymnu narodowego. U nas furorę robi chiński ;P Oprócz tego ciekawe quizy ze zdobytej wiedzy oraz mapa administracyjna Polski. I Jaś i Kubuś połknęli edukacyjnego bakcyla! Jak dla mnie to o wiele lepszy sposób na zdobywania wiedzy, niż patrzenie w ekran monitora.







Mam nadzieję, że po ćwierćwieczu podstawa programowa jednak się zmieniła. Jeśli nie, to może chociaż zamiast prosem i sorgiem, Jaś zapunktuje u geografki wiedzą podróżniczą  ;)

Ściskam,

Pliszka

Komentarze

  1. chyba rośnie nam tu mały podróżnik :) teraz to w zasadzie dzieci mogą od najmłodszych lat rozwijać swoje zainteresowania, kształtować je...jest tyle pomocy naukowych że mogą próbować wszystkiego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rośnie, rośnie ;) w fajnych czasach teraz żyją dzieciaki, wszystko na wyciągnięcie ręki :)

      Usuń
  2. Dzień dobry, miło mi poinformować, że wpis ten ukazał się dzisiaj na portalu PatiCafe.pl, pozdrawiam Patrycja :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super pozycje geograficzne. Pierwsze dwie kojarzę już z sieci, instagramowych kont i innych blogów, ale zaintrygowała mnie też ta rozkładana mapa. No i globus, ale czad! �� Pomału przymierzam się do zakupu dla naszej Hancymonki jakiejś pozycji ułatwiającej poznawanie świata, ale do tej pory miałam wrażenie, że na "Mapy" jest jeszcze troche za mała. We wrześniu skończy 3 latka, więc może na urodziny taki prezent będzie w sam raz �� którą pozycję najbardziej byś poleciła dla trzylatki z własnego doświadczenia? Pozdrawiam, Karolina��

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mapy Mizielińskich są naprawdę super pozycją i już z trzylatką możesz je przeglądać. Jedyna ich wada (w kontekście małego dziecka) to duży rozmiar - trudno o samodzielne przewracanie stron. I taki smyk może też je łatwo podrzeć. Zaczęłabym od Map do kolorowania - zobaczysz jak się z nimi obejdzie. A Mapy Mizielińskich mogą leżeć ciut wyżej na półce i być zdejmowane "od święta" ;)
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  4. my mieliśmy tylko globus, encyklopedię pwn i rodziców do pomocy... ale masz rację, wiedza z google szybko podana, szybko ulatuje. gdyby jeszcze mieć pewność, że ta zapodana wiedza nie mija się z prawdą. w naszej dziecięcej biblioteczce też pełno pozycji związanych z geografią. a Mapy Mizielińskich służą nam wszystkim (!) jako początek do dalszych poszukiwań.
    a swoją drogą muszę pogrzebać u mojej teściowej za atlasami z naszych czasów, ze satrym podziałem politycznym, to może być niezła przygoda!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Globusa nie miałam dość długo, ale te gigantyczne stare atlasy były niesamowite! Równie duży sentyment mam do atlasów historycznych - te na pewno przekłamywały ;)

      Usuń
  5. Zgadzam się z treścią posta - nie wiem po co nam były te wszystkie informacje. Na szczęście mój tata wieszał nam mapy na ścianie, uczył nas stolic i położenia różnych ważnych miejsc. Zdecydowanie więcej wyniosłam z tych naszych pogadanek niż ze szkoły i wierzę, że w dziecku też zaszczepię miłość do poznawania świata - bliskiego jak i dalekiego. U Anicji wyczytałam, że wybieracie się na wakacje po Śląsku - aż zazdroszczę :) Byliśmy dwa razy i nadal mnóstwo zamków mamy do zobaczenia, choć odkryliśmy kilka perełek to jak zawsze czuję niedosyt. Udanych wakacji :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zobaczymy ile nam się uda zobaczyć - plany mamy duże, ale podróżowanie z dziećmi jest nieprzewidywalne ;) Przynajmniej nauczą się trochę geografii (i historii) :D

      Usuń

Prześlij komentarz

INSTAGRAM - MYLITTLEHAPPYNEST