Chorobo-umilacze
Mamy już kalendarzową wiosnę :)
Słoneczko mocno przez okienko świeci. Zielenią się drzewka, ptaszki śpiewają... no normalnie cud, miód, malina!
Tylko ja, jak ta królewna w wieży, siedzę zamknięta w domu :/ Jeszcze chora... jeszcze pokasłuję...
Ręką i nogą ruszyć mi się nie chce.
Ale dajcie mi jeszcze tylko dwa, trzy dni i uciekam, tyle mnie widzieli! Bo inaczej zwariuję ;)
Na razie ratuję się jak mogę. Nadrabiam zaległości filmowe, wracam do dawno nieczytanych książek, przeglądam sterty starych czasopism.
Gniazdko niestety leży odłogiem... Nie w głowie mi jeszcze wiosenne porządki. Muszę zebrać nieco sił.
W sukurs przyszła mi kochana Dorota na przedmieściach, która przesłała mi wsparcie :)
Cztery słoiczki pysznych przetworów, zapakowane w cudnej urody pudełeczko. Dżem cukiniowy i marchewkowy (pierwszy raz w życiu jadłam!) już zniknął. Radość dla oczu i uczta dla podniebienia.
Nie wiem, który lepszy :)
Dziękuję Ci bardzo!
Mężuś ze Skrzatem też postanowili schorowaną mamusię wesprzeć, wynajdując w kwiaciarni latarenkę.
A sama sobie na pocieszenie zamówiłam u Kasi z Kreatywnego życia różaną podusię.
Trzeba sobie jakoś umilać chorowanie ;)
Ale już niedługo, mam nadzieję, zacznę wiosennie szaleć! W końcu Wielkanoc za pasem, a ja jeszcze w lesie... to znaczy w łóżku ;)
Trzeba zające wyciągnąć i zrobić remanent ozdób ;)
Tyle u Was pięknych inspiracji!
Pozdrawiam wiosennie,
Pliszka
Słoneczko mocno przez okienko świeci. Zielenią się drzewka, ptaszki śpiewają... no normalnie cud, miód, malina!
Tylko ja, jak ta królewna w wieży, siedzę zamknięta w domu :/ Jeszcze chora... jeszcze pokasłuję...
Ręką i nogą ruszyć mi się nie chce.
Ale dajcie mi jeszcze tylko dwa, trzy dni i uciekam, tyle mnie widzieli! Bo inaczej zwariuję ;)
Na razie ratuję się jak mogę. Nadrabiam zaległości filmowe, wracam do dawno nieczytanych książek, przeglądam sterty starych czasopism.
Gniazdko niestety leży odłogiem... Nie w głowie mi jeszcze wiosenne porządki. Muszę zebrać nieco sił.
W sukurs przyszła mi kochana Dorota na przedmieściach, która przesłała mi wsparcie :)
Cztery słoiczki pysznych przetworów, zapakowane w cudnej urody pudełeczko. Dżem cukiniowy i marchewkowy (pierwszy raz w życiu jadłam!) już zniknął. Radość dla oczu i uczta dla podniebienia.
Nie wiem, który lepszy :)
Dziękuję Ci bardzo!
Mężuś ze Skrzatem też postanowili schorowaną mamusię wesprzeć, wynajdując w kwiaciarni latarenkę.
A sama sobie na pocieszenie zamówiłam u Kasi z Kreatywnego życia różaną podusię.
Trzeba sobie jakoś umilać chorowanie ;)
Ale już niedługo, mam nadzieję, zacznę wiosennie szaleć! W końcu Wielkanoc za pasem, a ja jeszcze w lesie... to znaczy w łóżku ;)
Trzeba zające wyciągnąć i zrobić remanent ozdób ;)
Tyle u Was pięknych inspiracji!
Pozdrawiam wiosennie,
Pliszka