Miłość od pierwszego wejrzenia...
Po prostu zakochałam się... po uszy i na całego. Zapałałam żądza niesłychaną jak tylko je zobaczyłam. I to nic, że szafki pełne i nie ma miejsca. To nic, że ilości kubków i filiżanek mógłby mi pozazdrościć nawet Szalony Kapelusznik. Musiały być moje...
Pierwszy raz ujrzałam je u Syl, na zdjęciach zrobionych przez nią do katalogu duńskiej marki Krasilnikoff. Wpadłam jak śliwka w kompot - te wzory, te kolory! Cudowności! Zapragnęłam wszystkich...
Potem natykałam się na nie tu i ówdzie w netowych sklepikach. A kiedy wreszcie udało mi się trafić na taki, który ma największy wybór - zaszalałam, kupiłam pięć :)
Mężuś musi wybaczyć mi tę zdradę...
Tu prezentuję trzy kubaski, które wpadły mi w klimat miętuskowo-różowy.
Pozostałe dwa, czerwony w gwiazdki i Super Mamy, zachomikowałam na późniejsze okazje ;)
Groszkowy talerz nabyty na wyprzedaży w Porcelanie Śląskiej wygląda jakby był od kompletu. Lubię takie niezamierzone połączenia :)
Szał przecen mnie również nie ominął - Empik skusił papierowymi słomkami, które były na mojej życzeniowej liście, miętuskowym kubeczkiem za trzy zlocisze, miseczką za piątaka i papilotkami na muffinki ...a ponieważ nie jestem utalentowaną piekareczką, agrest musiał zostać au naturel ;)
Szał przecen mnie również nie ominął - Empik skusił papierowymi słomkami, które były na mojej życzeniowej liście, miętuskowym kubeczkiem za trzy zlocisze, miseczką za piątaka i papilotkami na muffinki ...a ponieważ nie jestem utalentowaną piekareczką, agrest musiał zostać au naturel ;)
Uszyta niedawno z myślą o zimowych wieczorach gwiazdkowa poszewka złapała się w klimat i dostała swoje pięć minut. (Materiał nabyłam w sklepie na katowickim rynku za 20 zł za metr!).
Na stoliczku prezentuje się też dumnie świecznik, który dostałam od Violi przy okazji candy w Mojej sekreterze. (Violu dziękuję Ci raz jeszcze, sprawiłaś mi nim ogromną niespodziankę :) )
Na stoliczku prezentuje się też dumnie świecznik, który dostałam od Violi przy okazji candy w Mojej sekreterze. (Violu dziękuję Ci raz jeszcze, sprawiłaś mi nim ogromną niespodziankę :) )
Za jednym zamachem nabyłam trzy lampioniki z IbLaursena. Im też nie mogłam się oprzeć - przecież są ZIELONE, będą pasować do każdego kąta mojego małego gniazdka ;)
Niestety znając moją przewrotna i niestałą w uczuciach kobiecą naturę, pewnikiem niebawem znowu się zakocham w jakiejś urokliwej porcelanie... Dobrze, że prawdziwa mężowska miłość cierpliwie znosi te moje porywy namiętności ;)
Uściski,Pliszka