Rozmiar nie ma znaczenia ;)
Nasza kuchnia jest mała. Mini, nieduża, niewielka i ... i tu kończą mi się pomysły na dalsze opisy. Cokolwiek bym nie chciała o niej powiedzieć, określenia dotyczące jej rozmiaru pierwsze przychodzą do głowy i odsuwają na bok całą resztę. Mała, maluśka ... za mała dla trójki wiercipiętów, z których każdy ma inne preferencje kulinarne. Można ją przejść w trzech krokach, bez obrotu ...
Jednak to tu wychodzą nam najlepsze eksperymenty kulinarno - naukowe. Tu budujemy fortyfikacje z plastikowych kubeczków. Tu odbywają się lekcje botaniki. Tu zaczynamy i kończymy dzień ...
Więc co z tego, że za mała - dostosowaliśmy się :)
Ponieważ jednak przy okazji też jest trudna do obfotografowania - zdjęć całościowych wrzucam niewiele. Za to kilka fragmentów i fragmencików...
A to wyszperane z przepastnych zasobów dyskowych stare fotki mojej kuchni robione jeszcze latem.
Jak widać jestem tendencyjna - fiolet i zieleń na tle bieli tu, fiolet i zieleń na tle bieli tam... kuchnia, salon, sypialnia. A obiecywałam sobie, że dodatki w naszej maleńkiej kuchni będę zmieniała częściej.
Chyba ta deklarację publicznie złożyć muszę: obiecuję, jak na prawdziwą kobietę przystało, być bardziej zmienną i już :)
A przy okazji planów i deklaracji, w mojej mini kuchni mam plan założenia mini ogródka.
Trzymajcie kciuki ;)
Pozdrawiam Was cieplutko