Dla mnie masz stajla czyli 80 książek wnętrzarskich dla zmysłowych fanatyków

W czasach, gdy w Internetach, Pinterestach i Instagramach można wszystko znaleźć, ściągnąć, przypiąć czy zapisać w folderach, albumy i poradniki zdawałoby się przestały mieć rację bytu. No bo przecież łatwiej wyciągnąć tablet i zapytać wujka Googla o sposób na plamy po wczorajszym winie, niż wertować babcine „Gospodarstwo domowe” Pyszkowskiej, taszcząc knigę po domu i szukając sody. Łatwiej też zrobić barszcz ukraiński do spółki z Kotlet.tv, zamiast przeszukiwać maminą „Kuchnię polską”, gdzie, o zgrozo, nie ma tutoriali. I znowu byłaby plama… 

To samo tyczy się dużych wydań. Pięknych zbiorów zdjęć czy kompendium malarstwa, tomiszczy przesiąkniętych farbą drukarską, rozkładanych na stole z pietyzmem. Albumów będących skarbnicą doznań i ozdobą domu. Szybciej przecież przelecieć dzieła Moneta w komórce, niż zrobić wyprawę do księgarni, biblioteki lub co drożej, galerii. A tak wystarczy klik, 1-2-3 i już. Bez wychodzenia z łóżka, za darmo i jeszcze w piżamie miziasz palcem po ogrodzie w Giverny. A przy okazji Muzeum Orsay odhaczysz. Potem jeszcze dom Reese Witherspoon – dalej w tej piżamie, i może nawet kawę z nią wypijesz. Dasz w podzięce serduszko, zrobisz pina, no bo takie fajne lampy miała. Tylko jak to zwykle z tym przelatywaniem bywa – zasadniczo to pobieżne, bez refleksji. Miałkie doznania, szybka konsumpcja i dawaj, kolejna strona. Pewnie nawet do tego taga czy miejsca nie wrócisz, ponownie nie powzdychasz. Porzucisz jak jednorazowego kochanka ;)

Nie chcę Was tu jednak piętnować, bo i ze mnie taka niewierna kochanica. Latam z jednej strony na drugą, szafując serduszkami, szybko o poprzednich zapominając. Byle jak, byle gdzie, byle szybko. Czuję jednak wewnętrzną potrzebę, aby więcej doznań i obrazów zatrzymać na dłużej. Nie przerzucać, kontemplować. 

Uzbierałam więc całkiem fajną kolekcję książek kucharskich, tych bez zdjęć też ;) i pomalutku je próbuję - raz wychodzą, a raz nie. Palcuję więc ciągle te same stronice, bezwstydnie zaginam rogi. Przywiozłam też od mamy moje stare albumy mistrzów pędzla. Wertuję je teraz przy kawie, w myślach snując plany zwiedzania galerii, dodaję kolejne zakładki. Takich doznań szklana szybka z komputera mi nie zapewni...
Piękne wnętrza też chłonę. Błądzę myślami między stylami. Szukam pomysłów dla moich nowobudowanych ścian i ostrzę ząbki (tudzież dziobek) na kilka ponadczasowych albumów wnętrzarskich. Z tych, co to będę rozkładała z pietyzmem na stole. Z tych, co to będą skarbnicą doznań i ozdobą mojego domu. Do których będzie mi się chciało wracać raz po raz. 

Wrzucam więc tutaj zbiór takich 80 intrygujących książek, na widok których oko zabłysło, kiedy  bezecnie przelatywałam Internety. Może i Was skuszą?

***

Styl eklektyczny vel nowojorski
eclectic new york interiors style books
1/2/3/4/5/6/7/8

Styl boho vel cygański
bohemian interiors style books
1/2/3/4/5/6/7/8

Styl romantyczny vel prowansalski
french romantic interiors style books
1/2/3/4/5/6/7/8

Styl rustykalny vel angielski


english country cottage interiors style books

1/2/3/4/5/6/7/8/9

Styl pałacowy vel paryski
luxury paris palace interiors style books
1/2/3/4/5/6/7/8/9

Styl loftowy vel industrialny
industrial loft interiors style books

1/2/3/4/5

Styl modernistyczny vel PRL
modern interiors style books
1/2/3/4/5/6/7/8/9

Styl minimalistyczny vel skandynawski
scandinavian northen interiors style books

1/2/3/4/5/6/7/8

Styl vintage home-made wabi-sabi vel po taniości
shabby chic styl hand made we wnętrzach książki wnętrzarskie
1/2/3/4/5/6/7/8/9

Styl wymarzony
poradniki wnętrzarskie książki jak dekorować wnętrza kolorami
1/2/3/4/5/6/7

Grupowałam czysto subiektywne, z przymrużeniem oka. Style często się przenikają, wywodzą jeden od drugiego, pożyczają nawzajem elementy. Romantyczny kocha się w vintage. Shabby ma początek w gregoriańskim. Eclectic miesza się z boho, zaś sielski nie zawsze oznacza angielski. Dochodzi jeszcze marynistyczy, kolonialny, dworkowy, i co najmniej ze sto kolejnych, z których o połowie pewno nie mam pojęcia. A o każdym wypadałby oddzielnie. Robi się z tego niezły kalejdoskop.
Poradniki wrzuciłam tutaj też zdawkowo - choć jest ich od groma, od kolorystycznych po chic, zen czy inne feng-shui. Pominęłam też albumy dotyczące stylów narodowych. Bo choć piękne są wnętrza latynoskie, indyjskie, chińskie czy japońskie, to za dużo by tego było naraz. Te o dobrym dizajnie to już wogóle inna kategoria. Może następnym razem ;) Niestety, ciekawych pozycji aż tak dużo, zwłaszcza w polskich księgarniach, nie ma. 


flea market cheap chic interiors style book

Wiem, że drogie takie perełki, ale czasami da się sprytniej. Zobaczcie jaką książkę o taniości po taniości za 4 złocisze na wyprzedaży upolowałam. Dołączam ją do zalążków mojej mini kolekcji razem z "Mieszkaj pięknie" i "Kolorową rewolucją". Jeszcze się tylko muszę ładnego stolika dorobić na te wszystkie wymarzone „coffee table books”. Na kilka papierowych poradników też powinno się tam znaleźć miejsce. I na całkiem sporą już kolekcję wnętrzarskich gazet.

Że na netach łatwiej, szybciej i taniej znaleźć inspiracje, wiem. Ja jednak od czasu do czasu wolę te bardziej tantryczne doznania. A Wy? Znacie lub macie jakieś inne pozycje godne polecenia? Książkowe, rzecz jasna ;)

Ściskam,
Pliszka


Wiosenne przebudzenie

Odpuściłam sobie ten pokój, przyznaję. W zeszłym roku miałam jeszcze plan, w głowie kiełkował pomysł – zamiana i urządzenie tu pokoju dla chłopców. Młodszy zaczął potrzebować coraz większej przestrzeni na swoje zabawy, a i starszy coraz usilniej bronił swojego małego terytorium przed ekspansją brata. Mi po nocach śniła się romantyczna sypialnia, tylko na wyłączność moją i mojego K.

Potem jednak zaczęła się szaleńcza akacja BUDUJEMY i nie w głowie były mi jakiekolwiek zmiany. Zaczęłam żyć przyszłością, szkicując w myślach plan nowych włości, zapominając totalnie o teraźniejszych potrzebach. Nie przewidziałam jednak, że moje wizje mogą ulotnić się tak szybko, jak umówieni budowlańcy. W swej naiwności bowiem wierzyłam, że uda nam się ujarzmić i ludzi i terminy. Okazało się jednak, że aż takim szczęściem, magią, urokiem, tudzież opatrznością boską nie dysponuję. I co prawda przeprowadzkę dalej zawzięcie planuję przez Świętami, ale którymi, na to już nie daję sobie gwarancji. 

Czar więc prysł, zostałam brutalnie wybudzona przez polskich fachowców w skrzypiącym grajdołku na starych śmieciach. Będę się tu dalej ściskać, przeciskać i przytulać. Kombinować, co gdzie pochować i jak ułożyć, żeby włożyć. Tak więc uważaj Marie Kondo, bo nadchodzę! Nie mam wyjścia, muszę, bo się w tym miejscu zaraz zaduszę (bądź zrobią to za mnie zabawki i ciuchy).

Brak mi jednak siły na spektakularne wnętrzarskie tornado, szuranie meblami i zmianę scenografii. Jedyne co mogę wykrzesać to lekki zefirek odświeżenia, kilka dodatków w moim funky pseudo boho stylu, parę dodatkowych pudeł na graty i całkiem sporo roślinek, rzecz jasna. Wszak zieleń podobno uspokaja. A nuż znów się obudzę w tej fajniejszej bajce ;)

Łóżeczko dziecka w sypialni

Green bedlinen

happy bohemian decorations

Krassilnikoff happy mug pink

Happy boho bedroom

plant Alocasia

Nursery in bedroom

Kidsroom bohemian decorations

Happy mugs Krassilnikoff dots

Liscik miłosny

Nursery decorations

White bedroom

Calathea monstera urban jungle bloggers

Boys zone

Colorful bohemian interior bedroom

Zielona pościel Mumla

Sypialniane nowalijki:
  • metalowe półeczki - Pepco
  • druciany koszyk (u nas wykorzystywany na dobranockowe książki) - KIK
  • zielona pościel - Mumla
  • Plakat "Love", kartka "Jesteś ..." - Lemon Ducky
  • Lampki - Flying Tiger
  • Alokazja (zwana przez nas Smoczą łuską) - IKEA
Ściskam
Pliszka

INSTAGRAM - MYLITTLEHAPPYNEST