Gender i spólka
O gender, jako płci
społeczno-kulturowej, zrobiło się w mediach ostatnimi czasy
głośno. Została podjęta polemika o roli stereotypów w wychowaniu
dzieci i chwała naszemu społeczeństwu za to – czy konstruktywną,
to już inna rzecz. Ja ze swojej strony walkę ze schematami
podjęłam od momentu urodzenia się mojego Janka, a właściwie już
przed... Mianowicie zamierzenie i konsekwentnie kupowałam (i dalej
staram się kupować) zarówno ubrania, jak i dodatki do jego
pokoju, w kolorach w moim odczuciu neutralnych tj. czerwonym i
zielonym.
Na ileż to jednak skrytych uśmieszków i jawnych kpin
naraziłam się przeszukując sieciówki i lokalne sklepiki przy
okazji kompletowania skrzatowi wyprawki. Standardowe pierwsze
pytanie: chłopiec czy dziewczynka? Nie, kosmita – cisnęło mi
się na usta …. ;) Z czasem problem zrobił się trudniejszy, bo
oprócz kolorów musiałam zacząć zwracać też uwagę na fasony –
a niestety wszystkie liski, myszki, sowy, wiewiórki, groszki i
biedronki są „zarezerwowane” dla dziewczynek.
Z pokoikiem już nie było tak trudno,
choć producenci nie chcą się uwolnić od sztampowej kolorystyki i
motywów. Oczywiście nie da się nakłonić małego chłopca, aby
przestał bawić się autkami i pociągami. Ale niekoniecznie
przecież jego pokój musi być mdląco-błękity lub smutno-beżowy,
a z każdego zakątka wyskakiwać będzie samochód lub pirat.
Poniżej kilka fotek ze skrzatowego
pokoiku – tyle ile się dało naprędce odgarnąć. Koncepcja jest w zarysie, pomysły są
głowie, a czasu na realizację jak zwykle brak ;)
Kolory kolorami,
ale ja osobiście mam nadzieję, że widok taty piekącego ciasta i
mamy skręcającej meble będzie dla Jasia wystarczająco dobrym
fundamentem do nieskrępowanego bycia … po prostu fajnym człowiekiem.
Pozdrawiam cieplutko,
Pliszka