Palcem po mapie


Nie wiem jak teraz wygląda nauka geografii w szkole, ale mam nadzieję, że już nie uczą wielkości zbiorów prosa i sorgo w Republice Konga. Oj, długo się nie lubiłam z tym przedmiotem za te wszystkie absurdalne statystyki eksportu i importu dóbr kopalnych z Chin czy wysokość płodów rolnych byłych republik radzieckich, wykuwane na blachę przed każdą klasówką. Jakoś nie zostałam dzięki nim liderem w handlu miedzią na rynkach azjatyckich, ani potentatem od hodowli kóz na kazachstańskich stepach ;)

Ciasteczkowy kamuflaż


Ileż to się my, kobitki musimy zawsze nakombinować, żeby zrobić domownikom taki posiłek, aby był jednocześnie i zdrowy, i apetyczny. Taki na widok którego kubki smakowe dzieci skaczą z radości, a matka nie ma wyrzutów sumienia, że karmi trocinami. Po który Mężuś wyciąga łapę sądząc, że to deser, a nie kara za zbyt duże ilości pochłanianej pizzy. Przyrządzony z wartościowych składników, sprytnie zakamuflowanych w środku.

Mama na gigancie

Fantazjowałam o tym weekendzie od dawna. Dwie noce bez dzieci, ja, moja siostra i stara, dobra Warszawa. Nie było mnie tu blisko trzynaście lat, poczaszy od skończenia studiów. Tak na dłużej, z uwagą. Nie liczę bowiem szybkich wyjazdów na szkolenia, bo wtedy nie można nią dobrze zaciągnąć. A jest czym. Wiele się tu przez te lata pozmieniało. Czuć w powietrzu dużą metropolię, i nie mam na myśli tu tylko spalin.  To te rewelacyjne knajpy, nowoczesne budynki, ciekawe imprezy i kolorowych ludzi – wszystko to zgrywa się w fantastyczną całość. W miasto, do którego tęskniłam po nocach.

Beztroski czas

Chciałabym zatrzymać ten czas. Na zawsze. Chciałabym patrzeć wciąż i wciąż na ich słodkie, dziecinne buzie. Słuchać bez przerwy ich perlistego śmiechu i nieustannego przekomarzania. Zasypiać spokojnie wtulona w ich ciepłe ciałka. Budzić się z rana wśród łobuzerskich chichotów i łaskotek. Czuć wokół to szczęście.

INSTAGRAM - MYLITTLEHAPPYNEST